Rozprawiłam się w końcu z jedną z zeszłorocznych zaszłości - biały sweterek, który miał być na tamtoroczne lato i leżał biedak wydziergany i czekał na moje zmiłowanie, czyli pozszywanie i wykończenie.
Włóczka to mieszanka 50/50 bawełny z akrylem, z odzysku, bardzo milutka w dotyku. Pomysł pochodzi z Sabriny, a tak wygląda oryginał
Oczywiście musiałam wprowadzić zmiany :)
Dół sweterka to tylko dwa powtórzenia wzoru, musiałam go dostosować do swojego wzrostu. W części środkowej zrobiłam pas z warkoczyków, bo nie spodobał się mi ten wzór ściągacza, tak jakoś nieładnie wychodził. A tak mam czysty zysk - talia się sama ślicznie wymodelowała, warkoczyki dają ładny wyszczuplający efekt, no i odkryłam, że można robić warkocze bez pomocniczego drutu.
Rękawki zrobiłam ściśle według schematu, więc nie wyszły mi 3/4, tylko normalnej długości. Ale to dobrze, nie będą mi nadgarstki marzły w chłodne letnie poranki :) Wprawdzie ta włóczka ma tendencję do rozciągania się, ale będę ją delikatnie traktować i pewnie sweter trochę mi posłuży. Oczywiście jeśli się polubimy w noszeniu:)
Sweter jest moim drugim projektem w wyzwaniu u Yadis, tym samym mam już dwie z 26 dzianin, jakich zrobienie zadeklarowałam. Myślę, że teraz czas na inne prac, trochę nawet ostatnio haftuję. Przede wszystkim coś na zabawę u Hanulka, no i postawiłam w końcu kilka krzyżyków na mojej Madonnie.
Bardzo Wam dziękuję za życzenia zdrowia - pomału się poprawia :)I za wszystkie miłe słowa w komentarzach, to naprawdę przyjemność, kiedy komuś podoba się to co zrobiłam. Dziękuję.
Witam serdecznie nową obserwatorkę.
poniedziałek, 26 stycznia 2015
sobota, 17 stycznia 2015
Baktus z falbanką
Zrobiłam go dla córki, jest to część większego kompletu. Ale pokazuję go już teraz, chociaż reszta jeszcze niegotowa z dwóch powodów:
- po pierwsze - muszę się pochwalić, że nauczyłam się robić rzędy skrócone - w praktyce okazało się, że nie taki diabeł straszny :)
- po drugie - postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu 52 projekty w 2015 roku, i to jest mój nr 1.
Kolory są w rzeczywistości bardziej żywe, takie dziecięce. Włoczka to Alize Baby Wool Batik, pokazywałam ją jeszcze w motkach parę postów temu.
Troszkę ostatnio więcej dłubię na drutach, po prostu mogę je wziąć do łózka. Do haftowania na leżąco jakoś się nie mogę przekonać :) Ale i tak najczęściej nie jestem w stanie nic robić, a nie cierpię takiego stanu..... Do tego jeszcze styczeń i smutne wspomnienia........
- po pierwsze - muszę się pochwalić, że nauczyłam się robić rzędy skrócone - w praktyce okazało się, że nie taki diabeł straszny :)
- po drugie - postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu 52 projekty w 2015 roku, i to jest mój nr 1.
Kolory są w rzeczywistości bardziej żywe, takie dziecięce. Włoczka to Alize Baby Wool Batik, pokazywałam ją jeszcze w motkach parę postów temu.
Troszkę ostatnio więcej dłubię na drutach, po prostu mogę je wziąć do łózka. Do haftowania na leżąco jakoś się nie mogę przekonać :) Ale i tak najczęściej nie jestem w stanie nic robić, a nie cierpię takiego stanu..... Do tego jeszcze styczeń i smutne wspomnienia........
piątek, 9 stycznia 2015
Szal Daphne
Trochę kiepsko się zaczął ten 2015, kapkę się mi rozchorowało, w Nowy Rok aż było potrzebne pogotowie, ale teraz już pomału dochodzę do siebie. Tylko do noworocznych postanowień dołączył punkt 1 - po pierwsze i najważniejsze zająć się w końcu sobą i swoim zdrowiem.
Ale będzie dobrze - aby do wiosny......
Wybaczcie brak życzeń noworocznych i odwiedzin na Waszych blogach - nie dało się........
A wracając do rzeczy przyjemniejszych - ostatnia zeszłoroczna robótka - szal "Daphne".
Zaczęło się od koloru i kształtu - miał być szary i prostokątny, potem pojawiła się wełenka i zaczęło się szukanie wzoru - efektownego, którego nie przytłumi ta szarość wełny.
W końcu padło na ten wzór http://www.stricknetz.net/handstricken/anleitungen/tuecher-schals/daphne/
i wyszedł mi kolos 200x45 cm na drutach bambusowych 4 mm.
Tutaj w całej okazałości
Blokowanie odbywało się na raty
Bardzo jestem zadowolona z efektu - szal jest cieniutki i zwiewny, w ogóle nie czuć jego wielkości.
A obdarowanej nim pani również przypadł do gustu :)
Dziękuję za komentarze pod wcześniejszymi postami i trochę spóźnione, ale szczere "Szczęśliwego Nowego Roku!"
Ale będzie dobrze - aby do wiosny......
Wybaczcie brak życzeń noworocznych i odwiedzin na Waszych blogach - nie dało się........
A wracając do rzeczy przyjemniejszych - ostatnia zeszłoroczna robótka - szal "Daphne".
Zaczęło się od koloru i kształtu - miał być szary i prostokątny, potem pojawiła się wełenka i zaczęło się szukanie wzoru - efektownego, którego nie przytłumi ta szarość wełny.
W końcu padło na ten wzór http://www.stricknetz.net/handstricken/anleitungen/tuecher-schals/daphne/
i wyszedł mi kolos 200x45 cm na drutach bambusowych 4 mm.
Tutaj w całej okazałości
Blokowanie odbywało się na raty
Bardzo jestem zadowolona z efektu - szal jest cieniutki i zwiewny, w ogóle nie czuć jego wielkości.
A obdarowanej nim pani również przypadł do gustu :)
Dziękuję za komentarze pod wcześniejszymi postami i trochę spóźnione, ale szczere "Szczęśliwego Nowego Roku!"
niedziela, 28 grudnia 2014
Nimue po raz pierwszy
Obrazek dostała na gwiazdkę pewna miła dziewczynka.
Materiał - aida 20 ct
Mulina - pojedyńcza nitka Ariadna i DMC
według własnego doboru
Trochę koralików
Kto zna wzór, od razu zauważy różnicę miedzy moją wersją, a oryginałem. Nie jestem do końca przekonana,że tak to miało być, trochę ta moja elfinka wygląda na taką "po przejściach"......... głównie z racji mocno zdemolowanych skrzydełek
Tutaj to się w ogóle przestałam trzymać wzoru.....
Ale największy problem miałam z konturami na twarzy, prułam i poprawiałam, ale i tak nie jest dobrze, niestety nie miałam już czasu na więcej poprawek, bo mikołaj czekał.
Pocieszam się, że obrazek jest przeznaczony na ścianę, a z daleka wygląda nieźle ....
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowa w komentarzach :) pozdrawiam serdecznie i życzę Szczęśliwego Nowego Roku
Materiał - aida 20 ct
Mulina - pojedyńcza nitka Ariadna i DMC
według własnego doboru
Trochę koralików
Kto zna wzór, od razu zauważy różnicę miedzy moją wersją, a oryginałem. Nie jestem do końca przekonana,że tak to miało być, trochę ta moja elfinka wygląda na taką "po przejściach"......... głównie z racji mocno zdemolowanych skrzydełek
Tutaj to się w ogóle przestałam trzymać wzoru.....
Ale największy problem miałam z konturami na twarzy, prułam i poprawiałam, ale i tak nie jest dobrze, niestety nie miałam już czasu na więcej poprawek, bo mikołaj czekał.
Pocieszam się, że obrazek jest przeznaczony na ścianę, a z daleka wygląda nieźle ....
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowa w komentarzach :) pozdrawiam serdecznie i życzę Szczęśliwego Nowego Roku
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Wszyscy wszystkim ślą życzenia
I życzą, życzą różności - a ogólnie to szczęśliwych Świąt :)
Listonosze pracują pełną parą - zdaje się, że wróciła moda na wysyłanie świątecznych kartek....
Więc podążyłam za modą , wysłałam tu i ówdzie życzenia, a cztery osoby "uhonorowałam" własnoręcznie popełnionymi kartkami
nr.1 i 2 - kartki z połączenia tkaniny i papieru + rożne błyskotki
nr 3 - kartka z szydełkową gwiazdką
nr 4 - z koralikami i brokatem , a żeby było śmieszniej, dopiero na blogu adresatki zobaczyłam, że zrobiłam kartkę do góry nogami
Niestety na więcej kartek nie miałam czasu, na szczęście jest w tej chwili tak ogromny wybór....... chyba nikt się nie obrazi za otrzymanie kupnej kartki :)
Do mnie też dzisiaj listonosz dostarczył specjalna przesyłkę
Moje karteczki przy tej to zupełna amatorszczyzna (:
A teraz już wracam do haftowania elfinki na gwiazdkowy prezent - cała noc przede mną, żeby zdążyć......
Pozdrawiam wszystkich świątecznie
Listonosze pracują pełną parą - zdaje się, że wróciła moda na wysyłanie świątecznych kartek....
Więc podążyłam za modą , wysłałam tu i ówdzie życzenia, a cztery osoby "uhonorowałam" własnoręcznie popełnionymi kartkami
nr 3 - kartka z szydełkową gwiazdką
nr 4 - z koralikami i brokatem , a żeby było śmieszniej, dopiero na blogu adresatki zobaczyłam, że zrobiłam kartkę do góry nogami
Niestety na więcej kartek nie miałam czasu, na szczęście jest w tej chwili tak ogromny wybór....... chyba nikt się nie obrazi za otrzymanie kupnej kartki :)
Do mnie też dzisiaj listonosz dostarczył specjalna przesyłkę
Moje karteczki przy tej to zupełna amatorszczyzna (:
A teraz już wracam do haftowania elfinki na gwiazdkowy prezent - cała noc przede mną, żeby zdążyć......
Pozdrawiam wszystkich świątecznie
piątek, 12 grudnia 2014
"Mój region, moja okolica"
Taki był temat kolejnej wymianki na forum u Maranty. Oczywiście musiałam wziąć udział, szczególnie, że dla mnie część dotycząca regionu, to była łatwizna. Moja okolica ma się czym chwalić, nawet musiałam się trochę ograniczyć z lokalnymi wytworami, z racji wysyłania paczki za granicę.
Ale zacznę od tego, co sama otrzymałam od Eluni
Elunia jest dla mnie niedoścignionym wzorem w technice pergaminowej, chciałabym kiedyś umieć robić tak delikatne i eleganckie prace. A frywolitkowe śnieżynki będą najcenniejszą ozdobą mojej choinki :)
Teraz moje wytwory, które zawędrowały aż do odległej Anglii.
Rzut oka na całość :
Część regionalna - czyli wiklinowy kuferek, a w nim lokalne łakocie i pocztówka z jedną z wiklinowych rudnickich rzeźb (niestety nie udało się nigdzie zdobyć pocztówki z wiklinowym smokiem)
A dalej zrobiłam :
- bieżnik z haftem richelieu o wymiarach 76 x 28 cm
- saszetkę "na cosie" z haftowanym inicjałem, zastosowane ściegi - atłaskowy zwykły i wypukły, zadziergiwany, ościsty otwarty, rozłupany, łańcuszek, sznureczek owijany i supełki francuskie. Zgodnie z zamierzeniem wyszło bardzo w "stylu babuni".
- szydełkowy kaktus w doniczce o wysokości 12 cm na styropianowej bazie, można go używać jako ozdobę lub igielnik.
- i jeszcze taki drobiazg, czyli szydełkowa sówka-breloczek, całe 4 cm wysokości i szydełko 0,5 mm.
Ale zacznę od tego, co sama otrzymałam od Eluni
Elunia jest dla mnie niedoścignionym wzorem w technice pergaminowej, chciałabym kiedyś umieć robić tak delikatne i eleganckie prace. A frywolitkowe śnieżynki będą najcenniejszą ozdobą mojej choinki :)
Teraz moje wytwory, które zawędrowały aż do odległej Anglii.
Rzut oka na całość :
Część regionalna - czyli wiklinowy kuferek, a w nim lokalne łakocie i pocztówka z jedną z wiklinowych rudnickich rzeźb (niestety nie udało się nigdzie zdobyć pocztówki z wiklinowym smokiem)
A dalej zrobiłam :
- bieżnik z haftem richelieu o wymiarach 76 x 28 cm
- saszetkę "na cosie" z haftowanym inicjałem, zastosowane ściegi - atłaskowy zwykły i wypukły, zadziergiwany, ościsty otwarty, rozłupany, łańcuszek, sznureczek owijany i supełki francuskie. Zgodnie z zamierzeniem wyszło bardzo w "stylu babuni".
- i jeszcze taki drobiazg, czyli szydełkowa sówka-breloczek, całe 4 cm wysokości i szydełko 0,5 mm.
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Królowa Nocy i Iskierka
Moje dzieci miały andrzejkowy bal w przedszkolu. Obowiązywało przebranie - oczywiście w miarę chęci i możliwości rodziców :) A w moim przypadku również pomysłowości dzieci, które sobie obmyśliły takie stroje, że hohoho......Ale mama ma tylko dwie ręce i czasem musi też sypiać, więc skończyło się na Królowej Nocy - córka i Iskierce - syn.
Strój córki był prawie taki jak sobie obmyśliła, zabrakło jedynie korony z księżycem i czarnych skrzydeł - cała reszta się zgadzała, dzięki kuzynce, która nas obdarzyła piękną sukienką.
Natomiast synek chciał się przebrać za "bobo" - czyli straszydło, które przychodzi w nocy po niegrzeczne dzieci........ i był bardzo zawiedziony, ze mama zrobiła "na szybko" zupełnie inny strój. Musiałam mu obiecać, że na następny bal to już na pewno będzie "bobo". A tak to uszyłam wieloogoniastą pelerynę z zasłonowego materiału, trochę ją obkleiłam płomykami, które wycięłam z takiej samoprzylepnej złotej pianki. do tego złota maska i już ..... gotowe.
A teraz już fotka
I z samej zabawy
Te zdjęcia pochodzą ze strony internetowej Ochronki, mam nadzieje, ze nie naruszam żadnych praw pokazując je tutaj...
Witam bardzo serdecznie nowe obserwatorki.
Dziękuję za wszystkie komentarze
- Danusiu - dziekuje za miłe słowa i dobra radę, nawet nie zauważyłam, że mam włączoną tą weryfikację,
- Weroniko - również dziękuję, a z wełenki będzie gwiazdkowy prezent, niedługo go pokażę.
Strój córki był prawie taki jak sobie obmyśliła, zabrakło jedynie korony z księżycem i czarnych skrzydeł - cała reszta się zgadzała, dzięki kuzynce, która nas obdarzyła piękną sukienką.
Natomiast synek chciał się przebrać za "bobo" - czyli straszydło, które przychodzi w nocy po niegrzeczne dzieci........ i był bardzo zawiedziony, ze mama zrobiła "na szybko" zupełnie inny strój. Musiałam mu obiecać, że na następny bal to już na pewno będzie "bobo". A tak to uszyłam wieloogoniastą pelerynę z zasłonowego materiału, trochę ją obkleiłam płomykami, które wycięłam z takiej samoprzylepnej złotej pianki. do tego złota maska i już ..... gotowe.
A teraz już fotka
I z samej zabawy
Te zdjęcia pochodzą ze strony internetowej Ochronki, mam nadzieje, ze nie naruszam żadnych praw pokazując je tutaj...
Witam bardzo serdecznie nowe obserwatorki.
Dziękuję za wszystkie komentarze
- Danusiu - dziekuje za miłe słowa i dobra radę, nawet nie zauważyłam, że mam włączoną tą weryfikację,
- Weroniko - również dziękuję, a z wełenki będzie gwiazdkowy prezent, niedługo go pokażę.
poniedziałek, 24 listopada 2014
Eutrapelia i remont
Eutrapelia - czyli XVIII Festiwal Kultury Chrześcijańskiej, organizowany przez Katolicki Dom Kultury "Arka" w Racławicach i związany z nim Zespół Pieśni i Tańca. A co ja mam z tym wspólnego? Po prostu moja córka zaczęła w tym roku tańczyć w zespole i to był jej pierwszy występ. Ale najpierw próby, próby, próby - trzeba zawieźć, poczekać itp., itd.....A potem to już można być dumnym, bo moje dziecię wygląda tak w wyjściowym stroju zespołu
i tuż przed wyjściem na scenę w stroju owieczki
Spektakl był piękny, ale i tak największe brawa zebrały maluchy, chociaż były na scenie dosłownie 2 minuty. Szkoda, że nie mogę wstawić tu żadnego linka, ale lokalna telewizja jeszcze nie pokazała nagrania, na youtube też nic się jeszcze nie pokazało....
A drugą sprawą, czyli remontem, mogę się w pełni zasłużenie pochwalić. Zaczęłam jeszcze na wiosnę - ale ganek w domu moich rodziców był w tak opłakanym stanie, że trochę mnie to wyzwanie przerosło. Tynk się sypał na głowy, ściany popękały i po skuciu resztek tynku zobaczyłam to:
Mogłam w te dziury spokojnie dłoń włożyć....
Dzisiaj ganek prezentuje się zupełnie inaczej, zdecydowanie lepiej:
Sporo jest w nim jeszcze niedoróbek, przydało by się wymienić drzwi wejściowe i okna, no i na zewnątrz jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, ale to już poczeka do przyszłego roku. I żeby nie było wątpliwości - sama to wszystko zrobiłam ,bez żadnej pomocy. Wprawdzie tynkarz jest ze mnie kiepski, ale już z gładzią szpachlową radzę sobie całkiem nieźle........ I chociaż dumna jestem z siebie niesłychanie.... to gdzieś tam na dnie serca został malutki, irracjonalny żal, że musiałam się męczyć z tym sama, że przecież to męska robota........a mogłam w tym czasie robić coś przyjemniejszego i bardziej zgodnego z moja naturą, na przykład wykorzystać tą śliczną wełenkę, która przyszła z e-dziewiarki
Dziękuję Wam wszystkim bardzo za odwiedziny i komentarze, bardzo mi miło, ze zaglądacie tu do mnie i zostawiacie ślad swojej obecności :) Pozdrawiam :)
wtorek, 11 listopada 2014
67 gwiazdek
A dokładnie to 50 białych i 17 żółtych. Chyba najprostsze szydełkowe gwiazdki, były moim "torebkowym projektem", czyli szydełko i moteczek w torebce i dziergam - wszędzie gdzie musiałam na kogoś lub coś poczekać. Oczywiście reakcje ludzi "bezcenne" - od całkiem miłych po .... całkiem bezczelne, żeby nie użyć mocniejszych określeń.
No a teraz trochę zdjęć:
i gwiazdkowa "gąsienica" czyli wszystkie razem
trochę jak jeżyki
te już wędrują do nowego właściciela
a tak wyglądało usztywnianie
ten etap trwał i trwał - na tym kawałku styropianu mieści się tylko 5 gwiazdek, więc ściągałam jedne i przypinałam następne. Używałam nierozcieńczonej ługi i szybko się okazało, że szpilki może i są nierdzewne, ale na pewno nie są ługoodporne. Na kilku gwiazdkach pojawiły się plamki rdzy, niestety.
I jeszcze jedno zdjęcie - próba generalna w plenerze
Musiałam na razie odłożyć moją "srebrna Madonnę" , teraz priorytetem są prezenty i oj,oj muszę się spieszyć....i jeszcze wymianka na maranciakach - znowu doba zrobiła się zdecydowanie za krótka.....będzie już tak do końca roku.
Witam serdecznie nową obserwatorkę - zapraszam, rozgość się.
Dziękuję też bardzo ślicznie za wszystkie komentarze :)
No a teraz trochę zdjęć:
i gwiazdkowa "gąsienica" czyli wszystkie razem
trochę jak jeżyki
te już wędrują do nowego właściciela
a tak wyglądało usztywnianie
ten etap trwał i trwał - na tym kawałku styropianu mieści się tylko 5 gwiazdek, więc ściągałam jedne i przypinałam następne. Używałam nierozcieńczonej ługi i szybko się okazało, że szpilki może i są nierdzewne, ale na pewno nie są ługoodporne. Na kilku gwiazdkach pojawiły się plamki rdzy, niestety.
I jeszcze jedno zdjęcie - próba generalna w plenerze
Musiałam na razie odłożyć moją "srebrna Madonnę" , teraz priorytetem są prezenty i oj,oj muszę się spieszyć....i jeszcze wymianka na maranciakach - znowu doba zrobiła się zdecydowanie za krótka.....będzie już tak do końca roku.
Witam serdecznie nową obserwatorkę - zapraszam, rozgość się.
Dziękuję też bardzo ślicznie za wszystkie komentarze :)
wtorek, 4 listopada 2014
Faszerowane polędwiczki z królika
Na niedawne święto miał być ekstra obiad - i w ten sposób powstały faszerowane polędwiczki z królika.
Jak to u nas zwykle bywa, trzeba było wymyślec coś specjalnego z tego co jest w domu. Ale myślę, że spokojnie można w ten sam sposób przygotować pierś z kurczaka.
Zaczynamy od przygotowania marynaty - 1 mała cebulka drobno posiekana, 1 duża czubata łyżka posiekanej natki pietruszki, 2 małe łyżeczki suszonego tymianku, 2 łyżki oleju, 2 łyżki wody, sól i pieprz.
Polędwiczki(1 na osobę) myjemy i czyścimy z błon. Nacinamy, aby utworzyć kieszeń. Rozsmarowujemy w środku 1 łyżkę marynaty, zwijamy w rulon i układamy do miski z marynatą. Zostawiamy przynajmniej na kilka godzin, optymalnie na następny dzień.
Przygotowujemy farsz - na 1 polędwiczkę bierzemy mała garstkę suszonych grzybów, moczymy i odgotowujemy. Po wystudzeniu kroimy w kostkę, dodajemy posiekane pół cebulki, sól i pieprz do smaku i smażymy na odrobinie masła.
Polędwiczki wyjmujemy z marynaty, troszkę opłukujemy i nadziewamy farszem. po zwinięciu obwiązujemy nitką.
Obsmażamy na rumiano, podlewamy gorącym bulionem(może by z kostki) i dusimy na małym ogniu do miękkości. Gdy są już gotowe wyjmujemy z naczynia, a to co w nim pozostało rozprowadzamy śmietaną i zagotowujemy do uzyskania sosu.
Smacznego :)
Jak to u nas zwykle bywa, trzeba było wymyślec coś specjalnego z tego co jest w domu. Ale myślę, że spokojnie można w ten sam sposób przygotować pierś z kurczaka.
Zaczynamy od przygotowania marynaty - 1 mała cebulka drobno posiekana, 1 duża czubata łyżka posiekanej natki pietruszki, 2 małe łyżeczki suszonego tymianku, 2 łyżki oleju, 2 łyżki wody, sól i pieprz.
Polędwiczki(1 na osobę) myjemy i czyścimy z błon. Nacinamy, aby utworzyć kieszeń. Rozsmarowujemy w środku 1 łyżkę marynaty, zwijamy w rulon i układamy do miski z marynatą. Zostawiamy przynajmniej na kilka godzin, optymalnie na następny dzień.
Przygotowujemy farsz - na 1 polędwiczkę bierzemy mała garstkę suszonych grzybów, moczymy i odgotowujemy. Po wystudzeniu kroimy w kostkę, dodajemy posiekane pół cebulki, sól i pieprz do smaku i smażymy na odrobinie masła.
Polędwiczki wyjmujemy z marynaty, troszkę opłukujemy i nadziewamy farszem. po zwinięciu obwiązujemy nitką.
Obsmażamy na rumiano, podlewamy gorącym bulionem(może by z kostki) i dusimy na małym ogniu do miękkości. Gdy są już gotowe wyjmujemy z naczynia, a to co w nim pozostało rozprowadzamy śmietaną i zagotowujemy do uzyskania sosu.
Smacznego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)