Ładnie nazwałam ten wzór? Tak się mi to razem z tą ciężką, czarną kanwą skojarzyło :)
Miałam zamiar pokazywać postępy w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, no i na samym początku jest mały poślizg, czyli poniedziałek. A i postępy praktycznie mikroskopijne :)
Ile zrobiłam, było widać bardzo ładnie na schemacie, ale.....
Zostawiłam cały ten kram rozłożony i wyszłam na chwilę z pokoju, a dzieci w tym czasie postanowiły mi "pomóc".......... efekt jest taki:
Symbole zostały zamazane tak dokładnie, że nic nie widać. Oczywiście winnego nie ma.....
No to fajnie dzieciaki Cie urzadzily:))) Przepraszam , ze sie smieje, ale jest to w pewnym sensie urocze. Wiem , ze dasz rade i bedzie piekny haft:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńElu, kto sobie nie poradzi jak nie Ty:) Dzieciaki pomogły, tak jak umiały:) A co by było gdyby "powyszywały" odrobinę?:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dzieci potrafią pomagać :D trzymam kciuki za dalsze postępy :) pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie trzeba szukać pozytywów :) Co by było, jakby dorwały się do nożyczek?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki. Strasznie jestem ciekawa efektu bo zaintrygowałaś mnie tą Pokutnicą :)
Oj szkoda - ale przecież miały dobre chęci ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDObrze, że po papierze! ja miałam identycznie wysmarowane płótno :)
OdpowiedzUsuńDasz radę nawet przez nieoczekiwaną pomoc. Pięknie krzyżykujesz, więc i ta praca nas pozytywnie zaskoczy. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńNiedługo moja też tak będzie robić ;)
OdpowiedzUsuń