Kwietniowe bombki, ciągle jeszcze tylko w formie hafcików.
Zdjęcia robione nocną porą, więc jakość fotek pozostawia wiele do życzenia.
Na domiar złego niebieska mulina puściła kolor w trakcie prasowania na mokro, jeszcze się mi to nigdy nie zdarzyło z żadnym kolorem. Tym sposobem mam dodatkowy efekt kolorystyczny :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Fajne bombeczki:-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne bombeczki - u mnie też ciągle tylko w formie haftów.
OdpowiedzUsuńJeśli chciałabyś pozbyć się tego dodatkowego efektu kolorystycznego to wygotuj haft w wodzie z proszkiem do prania - skutkuje choć czasem trzeba operację powtórzyć.
Pozdrawiam serdecznie :))
Niebieskie jakos ostatnio do mnie bardzo przemawiają :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńHafciki urocze. A nabiorą szlifu, gdy je odpowiednio zagospodarujesz :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pierwsza bombka :).
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś pecha na mulinę czerwoną ... Zafarbowała mi kilka haftów grrr ...
Jakby się chciało zafarbować kanwę, to nie zawsze się daje, ale jak się nie chce, to tak łatwo wychodzi :) Czekam na kolejne bombki
OdpowiedzUsuńNo czasami nie wiadomo czemu ta mulina puszcza ;/ z niebieską mi się nie zdarzyło, ale czerwona, raz tak, i gotowałam w occie, i na szczęście pusciło.
OdpowiedzUsuń