Bardzo polubiłam się z wzorem chusty Zosia, o którym już pisałam
TUTAJ.
I postanowiłam potestować trochę wariacje na temat. :) W moich włóczkowych zapasach poniewierały się pojedyncze motki sonaty,z którymi nie bardzo było wiadomo co zrobić. Każdy w innym kolorze, do zestawienia ze sobą w jakąś sensowną całość też nie bardzo się nadawały. Ale na niedużą chustę, taką shawlette jak to po angielsku nazywają.okazały się w sam raz.
W wersji czarnej - od razu przeznaczona dla mojej mamy.
W wersji czerwonej - prezentowej.
I jeszcze obie razem
Kolejne wersje kolorystyczne czekają na swoją kolejkę. Zośkę dzierga się przyjemnie i ekspresowo, no i idealnie nadaje się na prezent :)
Wersja czerwona już znalazła nową właścicielkę - została dołączona do wygranej w moim candy.
Cała przesyłka dla Katarzyny tak się prezentowała:
Pozostałe wygrane otrzymały bony upominkowe do internetowej pasmanterii.
Pozdrawiam serdecznie :)