niedziela, 31 sierpnia 2014

Na grzyby by sie szło....

Robótki poszły w kąt - ich miejsce zajęło grzybowe maniactwo.
To są zbiory z soboty - 2 osoby i około 3 godziny w lesie.
A to dzisiejsze - miedzy mszą a obiadem :)

Prawie same prawdziwki i trochę siniaków(podgrzybków).  Suszarka chodzi praktycznie na okrągło, a godzin spędzonych na obieraniu to nawet nie liczę. Bardzo się przyjemnie zbiera, tylko potem w domu zaczyna się ta właściwa robota. U nas się grzyby czyści bardzo dokładnie, nie może być nawet śladu, ze tam wędrował jakiś robaczek. Niektórzy ludzie twierdzą, że robaki uciekają w trakcie suszenia, ale mnie to jakoś nie przekonuje. Poza tym, może i robak ucieknie, ale to co strawił zostaje..... bleee
Jutro na obiad sosik grzybowy - w ilościach szkodliwych dla wątroby, ale ... raz do roku można zaszaleć :)
No i będę mogła w razie czego poleżeć - dzieci jutro nie ma przez pół dnia...... jak ja się bardzo cieszę, że te wakacje już się skończyły..... teraz sobie troszkę odpocznę - ta cisza i spokój..... marzenie.
Pewnie się zaczną inne problemy - nie wiem jak Mały się zaaklimatyzuje w przedszkolu, czy nie będzie płakał za mamą, jak sobie córka poradzi w zerówce, itp., itd...... no cóż - pożyjemy, zobaczymy....


3 komentarze:

  1. Fest grzybobranie... aż Ci zazdroszczę :)
    Nie martw się, dzieci sobie poradzą w nowy otoczeniu. Maluchy raczej szybko się przystosowują.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Też po cichutku cieszę się, że wakacje się skończyły. Grzybów zazdroszczę bo wokół mnie niby Bory Tucholskie a przez suszę nawet trujących nie ma. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zbiory! A dzieciaczki sobie poradzą ;) nie martw się ;) szkoda głowy i czasu na martwienie :) martwić się będziesz jak jakieś problemy wystąpią, :) a wierzę że nie wystąpią ;) uśmiech :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy